Siechnice przez wieki rozwijały się, systematycznie dogęszczając obszar obrysowany trójkątem ulic, którego kulminację stanowiła bryła elekrociepłowni. Ta misternie nawarstwiana tkanka, została zupełnie zignorowana decyzją władz, które pół wieku temu zlokalizowały największe w Polsce przedsiębiorstwo ogrodnicze i towarzyszące mu osiedle mieszkaniowe. Powstał wyrób miastopodobny bez zdefiniowanego centrum, bez przestrzeni publicznych, z dwoma środkami ciężkości i rozsypanymi pomiędzy nimi funkcjami. Powódź z roku 1997 odkreśliła przeszłość grubą kreską.
Kumulacja nieszczęść wyzwoliła mechanizmy rewitalizacyjne. Pojawiły się śmiałe plany, z których pierwszy zmaterializował się powstaniem Gimnazjum. To dało asumpt do przedefiniowania całego układu urbanistycznego i próby zszycia dwóch niewidzących się części Siechnic. Główny zamysł oparliśmy na interakcji pomiędzy: kościołem i gimnazjum. Wyznaczyło to nowy środek ciężkości miasta, który wraz z jego historyczną osią wytworzył własną regułę geometryczną. Nam pozostało tylko wyłapywanie i zapisanie w planie nowych relacji przestrzennych. Kwintesencją tej zasady jest bryła ratusza, którą zagięliśmy w miejscu przecięcia się dwóch siatek przestrzennych. W decyzjach architektonicznych co rusz pobrzmiewają odniesienia do lokalnych tradycji budowania (duże połacie klinkieru, przejścia bramowe, dominanty).
Ta rewolucja wymagała niezwykle odważnych mieszkańców. Inspirowani przez światłych liderów społecznych zaufali architektowi, który wśród nich się wychował i pomógł wpasować śmiałe wizje w ramy przestrzenne. Po Gimnazjum, zrewitalizowano park, wybudowano pełnowymiarową Halę sportową, drugi park, zbiornik kąpielowy, duże tereny rekreacyjne, powstała strefa przemysłowa, szereg budynków mieszkalnych, a potem plac targowy, stadion miejski.
Tak po cichu wyrosło nowe miasto. Zbudowane z cegieł i marzeń mieszkańców.